Poczytaj mi Babciu
Raj
Samotny ptak, jedyny w swoim gatunku, podróżował wśród galaktyk i gwiazd próbując znaleźć dla siebie dom. Był przekonany, że gdzieś w tej niezliczonej ilości światów istnieją żywe istoty, wśród których mógłby zamieszkać. Był typem obserwatora i przez wieki przyglądał się bacznie materii próbując zrozumieć zasady jakimi rządzi się wszechświat.
Zafascynowany różnorodnością zjawisk, ilością kosmicznych obiektów oraz jakąś tajemniczą, niewidzialną siłą, która napędzała tę ogromną machinę przemierzał niestrudzenie rozległe przestworza, kawałek po kawałku.
To nie samotność pchała go coraz dalej nie pozwalając nawet na krótki odpoczynek, lecz ciekawość jak wygląda ożywiona planeta.
„Skoro niezamieszkałe rejony były stworzone z taką finezją i doskonałością to zamieszkała planeta musi być naprawdę cudowna” myślał nie mogąc doczekać się wymarzonego spotkania.
Wielobarwny, skrzydlaty olbrzym miał jeszcze jedną niezwykłą cechę, każde uderzenie skrzydeł potrafiło go przenieść w czasie o dowolną ilość dni, lat, a nawet wieków. Był podróżnikiem, dla którego czas stanowił jeden z wymiarów do zwiedzenia, nie pozostawiając na nim swojego piętna. Przemierzając kolejne galaktyki mógł uczestniczyć w narodzinach, życiu oraz spektakularnym odchodzeniu niezliczonej ilości gwiazd podczas zaledwie kilku uderzeń skrzydłami. Przekonany o tym, że została mu powierzona bardzo ważna misja, czekał cierpliwie przez miliony lat na jej odkrycie.
W końcu nadszedł upragniony przez niego dzień. Już z oddali dostrzegł błękitno zieloną planetę przepasaną gdzieniegdzie białymi wstęgami. Ogarnął swoim przenikliwym spojrzeniem cały glob, który przywitał go delikatnym szumem fal i drzew poruszanych przez wiatr. Ptak zachwycony niecodziennym widokiem zatrzymał się na chwilę w przestworzach rozkoszując się wyglądem planety, na którą tak długo czekał. Podekscytowany nie myśląc o podróżowaniu w czasie poleciał na spotkanie z mieszkańcami ożywionego świata.
Różnorodność roślin, zwierząt, owoców, kwiatów, rzek, gór, wodospadów wprawiła go w osłupienie. Nie sądził, że po tak długiej wędrówce coś będzie mogło jeszcze wywrzeć na nim takie wrażenie. „To miejsce jest idealne” pomyślał zadowolony gdy nagle jego wzrok przykuła dwójka wyróżniających się mieszkańców. Zaciekawiony podleciał do nich i ze zdziwieniem stwierdził, że rozumie ich mowę oraz, że jest dla nich niewidoczny. Teraz już wiedział, jego misja związana będzie właśnie z nimi. Po raz pierwszy od milionów lat usiadł i wsłuchał się w rozmowę jaką prowadzili mężczyzna z kobietą. Było w nich coś dziwnego, tajemniczego, co skrywało się przed jego bystrym wzrokiem.
– Dlaczego mielibyśmy nie jeść owoców z tego drzewa? – zapytał Adam zastanawiając się nad jedynym zakazem jaki został mu dany przez Boga.
Natrętna ciekawość odbierała mu radość życia w rajskim ogrodzie. Ewa spojrzała na niego ze smutkiem. Ten pełen radości i pasji mężczyzna, którego poznała przed laty, i wraz z nim odkrywała piękno tego świata, zatopił się w smutku przez jeden drobny zakaz.
– Czemu tak cię to męczy? Przecież wiesz, że Ojciec chce dla nas jak najlepiej – stwierdziła Ewa.
Zdziwiony ptak wpatrywał się bez tchu w całą tą sytuację. Odczuwał jednocześnie palącą ciekawość Adama, która powoli przeradzała się w złość oraz smutek Ewy, która wiedziała, że prędzej czy później Adam nie wytrzyma i sięgnie po zakazany owoc.
– Nie jesteś ciekawa jego smaku? Dlaczego Bóg zachował go tylko dla siebie? W czym jesteśmy od niego gorsi, że nie możemy go spróbować? – mężczyzna próbował przekonać towarzyszkę do swojej racji.
Ewa spojrzała na dorodne, czerwone owoce, które swoim wyglądem kusiły wszystkich mieszkańców raju. Sięgnęła ręką po jedną najmniejszą, najniżej położoną kulę w nadziei iż Ojciec nie zauważy jej braku.
– Masz, spróbuj – podała szybko owoc Adamowi. Po raz pierwszy w życiu poczuli dziwne, nieprzyjemne uczucie strachu, które ściskało ich gardła.
Okazało się, że owoc był zwykły, przeciętny w smaku, natomiast uczucie strachu po złamaniu zakazu wywołało w ich sercach wielkie spustoszenie. Nagłe poczucie wstydu nakazało im schować się w gąszczu drzew, a ptak opuścił ich odlatując na swoją pierwszą misję.
Udał się w stronę majestatycznych, skalistych gór gdzie zatrzymał się w jednej z grot. Tam wyrwał z ogona najdłuższe pióro i zaczął nim rzeźbić napis na niewielkim skalnym bloku. Każda litera wypalała w kamieniu złoty tunel pozostawiając w nim swoje piętno na zawsze. Efekt końcowy był imponujący, płonące w skale litery podsumowały usłyszaną przez ptaka rozmowę: „Dlaczego nie możemy być tacy jak Bóg?”.
Gdy skończył swoje pierwsze dzieło, wziął tablicę i poleciał z nią do wielkiej czarnej dziury w samym środku galaktyki. To instynkt ciągle podpowiadał mu co ma robić, a on zawsze bezbłędnie go odczytywał wykonując misję, do której został powołany.
Podleciał do czarnego giganta najbliżej jak tylko mógł i wrzucił w jego paszczę skałę z żarzącym się jeszcze na złoto napisem. Ten gdy pokonał tajemnicze wrota kosmicznego odkurzacza wybuchł z wielkim hukiem, przenosząc zapisane na nim pytanie poza granice czasu. Odtąd będzie go słychać w każdym miejscu i czasie aby przyczyna złamania zakazu nigdy nie została zapomniana.
Ptak wrócił na Ziemię i szybując w przestworzach zafundował sobie wycieczkę w czasie, od początku powstania życia, przez ewolucję świata roślin i zwierząt aż do powstania człowieka. Podziwiał niezwykłą różnorodność życia stworzoną z genialną precyzją, której nie mógł w żaden sposób pojąć. Zatrzymał się dopiero przy człowieku, który intrygował go swoją twórczą kreatywnością pochodzącą ze świata, za którym tęsknił. Postanowił od tej pory towarzyszyć każdemu z osobna, od początku aż do końca życia. Stał się biernym obserwatorem filtrując przez siebie wszystkie przeżycia swojego ziemskiego bohatera.
Podróżował w czasie tam i z powrotem bez wytchnienia, nikogo nie pomijając, a po każdej misji udawał się do swej groty. Tam w spokoju przy kojącym zapachu kadzidła zasiadał przy wielkiej księdze. Spisywał w niej dzieje, których był świadkiem, poświęcając rozdział księgi na spisanie jednego życiorysu. Wszystkie rozdziały kończył tajemniczą pieczęcią, która ukazywała mu to, co interesowało go najbardziej, unoszący się przez chwilę nad księgą kształt duszy człowieka.
Nic, nigdy nie zrobiło na nim tak dużego wrażenia i nie dawało mu tyle energii co ten właśnie widok. „Idealna i niepowtarzalna” mówił za każdym razem nie mogąc wyjść z podziwu, że każda kolejna dusza była inna, wyjątkowa niczym ubranie szyte na miarę.
Spisywanie księgi trwało i będzie trwać w ludzkim pojmowaniu całą wieczność, a gdy w końcu ptak zakończy i przypieczętuje ostatni rozdział będzie mógł dołączyć do swoich bohaterów w dotychczas ukrytej przed nim krainie.
Autor: Ewelina Mazurek
Ekspert serwisu Zdrowy-Semior.org
ZOBACZ TAKŻE