Poczytaj mi Babciu
Na dnie morza
Na dnie morza, w gąszczu ukwiałów mieszkała ośmiornica Hania. Nie byłoby w tym nic niezwykłego gdyby nie fakt, że Hania od najmłodszych lat kolekcjonowała skamieniałe, martwe odnogi korali. Ciekawskie zwierzątka przepływające obok dziwiły się po co jej te bezużyteczne szkielety, ale ośmiornica nie potrafiła im odpowiedzieć.
Na początku pomyślała żeby zbudować przytulną grotę z morskich patyków i tak jak żółwie czy ślimaki mieć swoją własną kryjówkę. Za każdym razem gdy próbowała ustawić korale aby zbudować swoją małą fortecę, prąd morski niweczył jej starania. Nawet osiem zwinnych ramion nie potrafiło poradzić sobie z wywrotną konstrukcją.
„Może jednak popłynę poszukać jakiejś pustej groty zamiast męczyć się tutaj i wystawiać na pośmiewisko ryb” pomyślała Hania odwracając się obrażona na niesforne skamieliny. Siedem razy odpływała ze swojego ukochanego miejsca, za każdym razem wracając jednak do kolekcji korali. Czuła, że nie bez powodu coś kazało jej zbierać martwe korale. W końcu zmęczona nieudanymi próbami przeprowadzki zakopała się nieco w piachu i zasnęła twardym snem, który przyniósł jej nie lada niespodziankę. Hania zobaczyła siebie przed ogromnym zamkiem, sięgającym tafli wody, wybudowanym w całości z jej ukochanych, białych korali. Nie mogła uwierzyć własnym oczom, a senna wizja była na tyle realna, że stojący przed nią zamek wydawał się prawdziwy. Urzeczona piękną budowlą ruszyła przed siebie aby zwiedzić jej wnętrze. Nadzieja na zamieszkanie choćby w maleńkim skrawku majestatycznej budowli rozsadzała jej serce ogromną radością.
Wnętrze zamku zrobiło na Hani jeszcze większe wrażenie. Mozaiki, ażurowe zdobienia, delikatne rzeźby tworzyły kolejne komnaty nie dając przejść obok siebie obojętnie. Ośmiornica płynęła w górę pchana przez dziwną, niewidzialną siłę, która nie pozwalała jej zatrzymać się nawet na chwilę aby skupić uwagę na jednej rzeczy. Tak wielka różnorodność wywołała w małej, okrągłej głowie ogromny zamęt. Kiedy nie miała już więcej sił żeby udźwignąć kolejne wielkie przeżycie zatrzymał ją duży, kolorowy ptak. Lśnił w wodzie, a rozpostarte skrzydła zabarwiały białe ściany zamku delikatnymi stróżkami światła na różne kolory.
– To pewnie jest twój zamek? – wykrztusiła przestraszona Hania, która nigdy wcześniej nie widziała podobnego stworzenia.
Ptak uśmiechnął się, machając powoli skrzydłami.
– To nie istotne czyj jest ten zamek. Wybudowałem go dla ciebie żebyś nie straciła swojego zapału i żeby wskazać ci jeszcze inne możliwości. Otwórz się na świat i obserwuj – odpowiedział tajemniczo ptak.
– Kim jesteś?
– Pochodzę z innego świata. Nad twoim latam już od miliardów lat tworząc, inspirując i podziwiając jego niezwykłość.
Hania nie zrozumiała nic z tego co ptak do niej powiedział i zapytała naiwnie.
– To znaczy, że będę mogła zamieszkać w tym pałacu?
Ptak uśmiechnął się tylko przyzwyczajony do braku zrozumienia swoich słów. Pogłaskał Hanię delikatnie po głowie i zatrzepotał mocno skrzydłami rozpływając się w wodzie. Wir wody, który powstał na skutek tego ruchu spowodował powolne rozsypywanie się konstrukcji. Cała budowla zaczęła opadać niczym domek z kart porwany przez mocniejszy podmuch powietrza. Zrozpaczona Hania próbowała ratować zamek jak tylko mogła wytężając swoje osiem ramion do granic możliwości gdy w głowie usłyszała jeszcze raz cichy szept „Otwórz się na świat i obserwuj, z tego co się wali można zbudować coś zupełnie nowego”.
Ośmiornica rozglądała się wokół, ale w wodzie nie było już śladu po barwnym ptaku. Otaczały ją wirujące białe szkielety korali, które raz po raz uderzały o siebie wydając przy tym przeróżne dźwięki. Hania zamknęła oczy aby skupić się tylko na nich i ze zdziwieniem stwierdziła, że opadające wolno kawałki stworzyły miłą dla ucha melodię. Uśmiechnęła się zadowolona ze swojego odkrycia i już miała ruszyć przed siebie aby poinformować ryby o niezwykłym odkryciu i spotkaniu. Jednak gdy otworzyła oczy, melodia nagle ucichła, a ona znajdowała się z powrotem na dnie, zakopana w piasku obok sterty martwych korali. Ciężko było jej uwierzyć, że to był tylko sen, ponieważ wszystko wydawało się takie realne, żywe.
Nieco zrezygnowana odkopała się z piachu i podpłynęła do swojej kolekcji. Drżącymi odnogami sięgnęła po dwa pierwsze patyczki i uderzyła nimi o siebie. Dźwięki, które usłyszała wprawiły ją w osłupienie, ponieważ były dokładnie takie jakie zapamiętała ze snu.
„To nie był tylko sen” szepnęła do siebie przejęta i pochłonęła się bez reszty segregacją swoich korali. W jej głowie wirowało tysiące myśli, jak odtworzyć muzykę ze snu, kim była ta kolorowa, lśniąca istota i w jaki sposób zdołała wejść do jej sennych marzeń? Skąd wiedziała o jej miłości do białych, nieużytecznych korali i po co chciała dodać jej otuchy, nadać sens temu co robi? Pytania bombardowały ją raz po raz pozostawiając za sobą jedynie pustkę w głowie. Nowe zajęcie Hani jeszcze bardziej rozśmieszyło zamieszkujące w pobliżu towarzystwo. Tym razem wszyscy nabrali przekonania, że ośmiornica postradała resztki rozumu siedząc dniami i nocami przed wielką stertą korali, którą segregowała na coraz to mniejsze części.
Hania siedziała niewzruszona złośliwymi docinkami. Przed sobą ciągle widziała jaśniejącego ptaka, który dodawał jej nadziei. Osiem sprawnych ramion pracowało bez ustanku podążając za otwartym , czystym umysłem. Hania sama nie wiedziała skąd napływają jej do głowy kolejne pomysły, które z każdą chwilą zbliżały ośmiorniczkę do wybudowania pierwszych podwodnych organów, wykonanych w całości z zebranych przez nią korali. W głowie słyszała dźwięki wydawane przez poszczególne sekcje organów oraz melodię, którą zapamiętała ze swojego snu. Grę na instrumencie ćwiczyła nocami tak aby nikt nie słyszał nieudanych prób i aby nikt nie przeszkadzał jej w pracy wymagającej ogromnego skupienia.
W końcu nadszedł upragniony dzień, w którym Hania chciała podzielić się swoim niezwykłym dziełem z morskim towarzystwem. Usiadła rano przed organami i zaczęła grać delikatną, spokojną melodię, a wszystkie stworzenia zaczęły napływać z różnych stron ciekawe skąd pochodzi muzyka, której nigdy jeszcze nie słyszały. Zwierzęta zamarły widząc, że przedmiot wybudowany z korali, wyśmiany przez wszystkich potrafi wydobywać tak miłe dla uszu dźwięki. Aplauzom, brawom i gratulacjom nie było końca, a Hania stała się nową gwiazdą podwodnego świata. Tym razem podziwiana i adorowana dawała codzienne koncerty komponując coraz to nowe utwory.
Jednak z czasem, jak to zwykle bywa, ośmiornica grająca na organach stała się dla wszystkich chlebem powszednim. Coraz mniej zwierzątek przypływało na koncerty, większość słuchała muzyki z daleka zajmując się swoimi sprawami, a Hania pozostała znowu sam na sam ze swoimi koralami. Ciężko było jej pogodzić się z utratą popularności i zainteresowania, które napompowały wcześniej niezauważalny balonik próżności.
Ośmiornica nie rozumiała dlaczego przestała odczuwać przyjemność z grania i natchnienia, a zaczęła przejmować się brakiem uwagi, na której wcześniej zupełnie jej nie zależało. Hanię przestała cieszyć gra na organach i teraz dawała koncerty tylko wtedy gdy miała publiczność. W wolnych chwilach pływała bez celu po okolicy. Przestała zbierać fragmenty korali, przestała komponować muzykę, a w zamian zaczęła przyglądać się z ciekawością morskim zwierzątkom aby wpasować się w towarzystwo. Szukała czegoś co obecnie jest podziwiane aby móc choć na chwilę poczuć na sobie oddech czyjegoś zachwytu.
Okazało się to jednak bardzo złudne. Ilość ramion rzeczywiście zagwarantowała Hani sławę i poklask, ponieważ mogła wykonywać wiele rzeczy jednocześnie co dawało jej przewagę nad pozostałymi gatunkami. Problem w tym, że Hania w krótkim czasie stała się niewolnikiem własnego wizerunku i dwa ramiona pracowały ciągle nad makijażem, dwa nad nienaganną sylwetką, dwa nad zajadaniem stresów algami morskimi, a pozostałe dwa rozdawały autografy i uściski wiernym fanom. O graniu muzyki nie było już mowy, a nieużywane i niekonserwowane organy zostały w większości skonsumowane przez piaszczyste dno. Nieliczni pamiętali o pięknych koncertach Hani wzdychając z tęsknotą na widok zrujnowanego instrumentu.
Pewnej nocy znowu odwiedził ją kolorowy ptak. Już bez zamku i zdobień, w towarzystwie tej samej barwnej poświaty. Hania mocno speszyła się widząc go przed sobą, a poczucie wstydu zdawało się przenikać ją na wskroś. Miała ochotę po prostu uciec przed jego przeszywającym wzrokiem.
– Dlaczego się mnie boisz? – zapytał łagodnie.
– Ja, nie, wcale się nie boję – skłamała – Po co do mnie znowu przyszedłeś?
Ptak nic nie odpowiedział, wiedział, że każde słowo które wypowie, Hania obróci przeciwko niemu. Milczenie okazało się najbardziej wymowne, zamachał parę razy skrzydłami po czym rozpłynął się w wodzie. Ośmiorniczka pozostała sama i po raz pierwszy zaczęła zastanawiać się nad swoim życiem wspominając ze smutkiem czasy, w których pasja i wolność dominowały w jej sercu. Przypomniała sobie szczęście jakie towarzyszyło jej podczas budowania instrumentu. Wtedy nie zważała na to czy ktoś ją podziwia, była wolna. Dlaczego nie potrafi już tak żyć, dlaczego okłamała ptaka wiedząc, że on i tak zna prawdę, dlaczego nie potrafi się uwolnić od ciągłego poprawiania urody, wyczekując na kolejne słowa uznania od obcych zwierząt? Dlaczego tak panicznie boi się teraz samotności i pustki, które kiedyś były motorem napędzającym jej twórczość i kreatywność? To tam zobaczyła magię świata, w której rozpoznała swoje odbicie.
Obudziła się cała roztrzęsiona nie rozumiejąc co się stało. Chwilę później przyszedł czas na refleksje i gorzkie łzy. Tak bardzo chciała się zmienić i wrócić do czasów kiedy jej życie wypełniały marzenia i niezliczone pomysły. Problem w tym, że nie potrafiła się już uwolnić od nałożonych na siebie więzów. Ramiona same, mimowolnie sięgały po wyszukane specyfiki nie dając jej chwili wytchnienia. Kiedy udawało się jej choć na chwilę zatrzymać, wówczas natrętne myśli, że ktoś będzie od niej lepszy zmuszały ją do dalszej, ciężkiej pracy. Hania z każdym dniem traciła zapał i chęć do życia. Zupełnie nieświadomie stała się niewolnikiem samej siebie, nie dostrzegając momentu, w którym stacza się w dół wprost w ramiona nałogu. Nie umknęło to uwadze fanów, którzy bacznie obserwowali jej każdy ruch. Większość odwróciła się od niej szukając swojego idola w kimś innym. Pozostała garstka czekała na sensację przyglądając się z oddali nierównej walce Hani z samą sobą .
Pewnego dnia okolicę przemierzał wędrowny krab.
– Czemu siedzisz tutaj taka naburmuszona i samotna? – zapytał z litością Hanię.
Ośmiornica bardzo się zdziwiła, ponieważ od dawna nikt z nią nie rozmawiał. Błędnym wzrokiem szukała swojego rozmówcy, przestraszona że ktoś może odkryć prawdę, której tak bardzo się wstydziła. Nie zdawała sobie sprawy, że jej kłopoty są znane i omawiane w całej okolicy.
– Wcale nie jestem naburmuszona, ja tutaj ciężko pracuję jakbyś nie zauważył – skłamała bez zastanowienia mając nadzieję, że szybko spławi wścibskiego natręta.
– Mogę powiedzieć ci coś w tajemnicy? – spytał podstępnie krab.
– Tak – mruknęła niezadowolona, ale zaintrygowana Hania.
– Nie musisz się tak starać o swój wizerunek, nikt na ciebie nie patrzy – wyszeptał jej do ucha.
Ośmiorniczka zrobiła się czerwona, sama nie wiedziała czy to przez złość czy wstyd.
– Tobie nic do tego, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy! – krzyknęła oburzona.
– Spokojnie, chcę ci tylko pomóc. Uwolnić od smutku i przywrócić pasję, o której słyszałem już od wielu stworzeń. Aż ciężko mi uwierzyć w to, że byłaś kiedyś konstruktorem organów i kompozytorem muzyki.
– To było dawno temu. Bardzo chciałabym powrócić do tamtych czasów, ale nie wiem jak – odparła tym razem szczerze Hania.
– Chcesz żyć jak dawniej? Dlaczego? Przecież to co było kiedyś doprowadziło cię do tego miejsca, w którym jesteś teraz. Musisz otworzyć się na nowe możliwości, a nie wracać do tego co było dawniej! – powiedział rozgorączkowany krab.
Hania spojrzała na niego jak na zjawę. W głowie miała słowa wypowiedziane niegdyś przez niezwykłego, kolorowego ptaka ze snu.
„Powiedział dokładnie to samo, żeby otworzyć się na świat i budować z gruzów nowe wspaniałe rzeczy” pomyślała rozgorączkowana czując nagły przebłysk oświecenia, który zapalił w niej nadzieję.
– Ale ja nie wiem co innego mogłabym robić – powiedziała błagalnym tonem do kraba, licząc na gotową receptę.
– Najpierw musisz uwolnić się z więzów, które na siebie nałożyłaś, a gdy będziesz już wolna, zacznij znowu kolekcjonować korale, muszle, cokolwiek, to co podpowie ci serce. Wolny i otwarty umysł sam podsunie ci przeróżne pomysły.
– A jeżeli nie? – upierała się Hania czując strach przed zmianą.
– Myślę, że wiesz do kogo zwrócić się o pomoc – krab mrugnął porozumiewawczo okiem i ruszył w dalszą drogę.
Hania została sama. Walka nadal wydawała jej się zbyt trudna aby ją wygrać. Nie wiedziała skąd czerpać siłę.
„Przemądrzały krab, łatwo powiedzieć: otwórz się na nowe możliwości, zrzuć z siebie pęta. A co on może o mnie wiedzieć i o walce, którą ze sobą toczę? Gadać to każdy potrafi!” myślała coraz bardziej zirytowana ośmiorniczka. Złudne nadzieje zdawały się jeszcze bardziej przygniatać ją do morskiego dna nie pozostawiając miejsca na oddech.
Zmęczona usnęła, a sen przyniósł jej słodkie ukojenie. Stanęła znowu naprzeciw wielkiego, lśniącego ptaka, który wpatrywał się w nią w milczeniu. Znajdowali się w pustej przestrzeni, w oddali migotały gwiazdy, wokół panował błogi spokój.
Hania odważyła się odezwać jako pierwsza, nie mogąc znieść ciszy, która jak jej się zdawało zaczęła budować między nimi mur.
– Przepraszam, że ostatnio byłam dla ciebie nie miła. Pogubiłam się, z resztą myślę, że doskonale wiesz co się ze mną dzieje.
– Tak, wiem – odparł spokojnie. W jego tonie nie było ani cienia smutku czy żalu.
– Czy możesz dać mi jakąś wskazówkę? Może potrafisz cofnąć czas żeby dać mi jeszcze jedną szansę? – zapytała naiwnie.
– Cofnięcie czasu nic by ci nie pomogło. Podjęłabyś tą samą decyzję. Musisz iść dalej przed siebie, tym razem nie popełnisz już tego błędu.
– Ale ja nie potrafię się wyrwać z nałogu, brak mi sił do walki – niemal krzyknęła zrozpaczona Hania.
– A kto powiedział, że masz walczyć? Z nałogiem się nie walczy. Z czymś co cię niewoli możesz wygrać tylko dając temu i sobie wolność. To jest największy przeciwnik tego demona. Spróbuj sobie usiąść w spokoju, zamknąć oczy i dać się ponieść myślom. Przeskakuj z jednej na drugą nie zatrzymując się na żadnej nawet przez chwilę. Leć na nich aż do wielkiego zwierciadła. Żeby się w nim przejrzeć będziesz musiała zetrzeć z niego cały brud, co nie będzie przyjemne, ponieważ przejdzie on w całości na ciebie, ale nie martw się. Ten brud po chwili się oderwie, a ty będziesz mogła się przejrzeć w czystej tafli zwierciadła – powiedział ptak i rozpłynął się w powietrzu.
Sen urwał się nagle, a Hania po raz kolejny niewiele z niego zrozumiała. Wiedząc, że nie ma nic do stracenia, posłuchała rady przyjaciela ze snów. Było dokładnie tak jak mówił, tysiące myśli, które próbowały za wszelką cenę zwrócić jej uwagę i przyciągnąć do siebie. Hania pamiętała cały czas o wolności i przeskakując swobodnie z jednej myśli na drugą pozbawiała je mocy. Dotarcie do zwierciadła zajęło jej długie tygodnie. Jednak ośmiorniczka tym razem nie zrażała się, ponieważ poczucie wolności, które przynosiło jej swobodne latanie miało nieocenioną moc. Hania przestała walczyć, zaczęła wypływać na dłuższe spacery, odkopała z piachu szczątki swoich organów wzruszając się na powrót zakopanych wspomnień.
Kiedy w końcu udało jej się przejrzeć we własnym zwierciadle poczuła się szczęśliwa i wolna. Założyła swój własny, podwodny zespół, w którym była kompozytorem muzyki i ukrytym w cieniu perkusistą. To tworzenie muzyki i dzielenie się nią okazało się kluczem do jej serca. Aplauz i zachwyt okazały się zbędne, ponieważ taniec i przeżycia morskich zwierząt podczas koncertów wyrażały dużo więcej niż zwykły poklask tłumu, w którym jeden napędza drugiego do bicia braw.
Autor: Ewelina Mazurek, ekspert serwisu Zdrowy-Senior.org
www.wkrainiemarzen.cba.pl/blog/
ZOBACZ TAKŻE