Cisza i ten specyficzny zapach.
Zmienia nastrój serca i duszy.
Ręka rękę tuli w oczach strach.
Cudu oczekuje, bólem krzyczy.

Dawki pragnie marszcząc brwi.
Łzy gaszą nadzieję do zdrowia.
Jeszcze nie pora marzenie się tli.
O domu uśmiechu każdego dnia.

Niedane było doczekać świtu.
Smutek zawisł za kotarą bieli.
Zaprosił Pan na bezkres błękitu.
Tęsknoty i żalu dudni życia kielich.

Budzą się wspomnienia chwil.
Wtulenia ramion ust łączenie.
Powoli idę do ciebie resztą sił.
Spotkamy się na nieba dywanie.

Amadeusz ze Śląska