Autorką prezentowanych wierszy jest Pani Maria Kicińska — słuchaczka Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Oświęcimiu.

Babie Lato

Babie lato snuje nici
Nawleka na nie liście złote
Oplata nimi jesienne marzenia
By dotarły do jesiennego przebudzenia

Słonko grzeje moje stare kości
Człapię sobie po alejkach, bo
niedługo wiatr przywieje
w zadymce śnieżnej zimowych gości

 

Dla Małgosi Szczerskiej

Jak dziewczyna tańcząca
Na cześć Artemis
jak leśna Boginka
Co z ognikami idzie w zawody
Obecna i taka daleka
Jakby unosiły Cię Anioły
Jak łabędź co rozpoczął gody
Jak motyl co w zawody z zefirem idzie
Lekka i zwiewna w porywach muzyki
W fałdach szala zawieszona
Taką Cię widziałam na scenie
Ucichła muzyka zabłysło światło
Zostało marzenie, być znowu
Podarowała taneczne olśnienie

Wspomnienia śniegiem zasypane
Zimą skusiła mnie ławeczka – śniegiem zasypana
siadam, schowana w zakamarkach ubrania
A śnieg pada i pada jak w baśniach
Na każdym płatku jedno wspomnienie
Jedyne, niepowtarzalne jak one.
I te dobre i te złe
Te szczęśliwe i te nieaktywne
Otulona śniegiem cząstką krajobrazu się staję.
Wszystko we mnie cichnie,
Bledną zdarzeń obrazy.
Cicho i mroźno.
Jedna śnieżka usiadła mi na twarzy,
Ale nie wiem, czy to diament wspomnień,
Czy łza za tym, co tak krótko trwa

 

Wiersz ten dedykuję Tobie Helenko i Danusiu – za wiele wspaniałych chwil przy wspólnym malowaniu

Marzenia snują się w porannej mgle
Nic tylko usiąść, chwycić za pędzel
i na płótno kłaść
Zdążyć – nim pochłonie je zachodzące słońce,
Nim rozwieje je wieczorny wiatr.
Niech więc spłynie z pędzla – tamten pejzaż
Uroczy zakątek i ten niezwykły las,
to światło i ten niknący blask.
I te barwy z palety naszych snów
A czas niełaskawy, jak szalony biegnie…
Zdążyć nim obrazy utoną w wieczornej zorzy,
co z barwą zachodzącego słońca –
na pomarszczonej tafli jeziora
kładąc się spać.

 

Tamto lato w Augustowie

Ocalić chcę od zapomnienia
Wszystko czego dotykały nasze dłonie.
Twoje zalotne spojrzenia
Plusk wioseł w aksamitnej wodzie

Poszum rozkołysanej trzciny
Cichy jak przesypywane ziarno
Rój żagli białych jak skrzydła motyli
I ciszę, w której wszystko w nas krzyczało

Ocalić chcę od zapomnienia
Blask ognia, długie na wodzie cienie
Gwiazdkę, którą dostałam od Ciebie
Księżyc na wstążce i końskie rżenie

Szklankę czerwonego wina w Raspudzie
Deszczową drogę z ołowianym niebem
Wodne wędrówki kajakiem przed siebie
I milczenie, w którym byłam daleko od Ciebie.

 

Wspominam

Dnie lecą i lecą
Serce się w nich spopiela
Młodość już tak daleko
Ale to nie są bolesne wspomnienia
Jeszcze coś we mnie tańczy
Jeszcze słyszę strumyk w dolinie
Jeszcze pamiętam tych górali
Wśród mijających godzin
Mój świat zmierzchać zaczyna
Cień już w dolinach głęboki
A w cieniu zagubiona dziewczyna
Kawa stygnie – ja wspominam
Czasu nie wstrzymam
Czas wiecznie był i mijał
I w tym jest Boska tajemnica