Styl życia
Aby żyć wspólnie, najpierw trzeba dobrze żyć ze sobą
Funkcjonujemy w różnych wspólnotach. To funkcjonowanie przynosi ze sobą różne możliwości i ograniczenia. Jednym z takich ograniczeń są różnego rodzaju obawy, lęki. Zazwyczaj wchodząc do jakiejś nowej społeczności, zapytujemy siebie czy otrzymamy potrzebną akceptację ze strony grupy. Tymczasem najpierw konieczne jest pytanie: czy ja lubię samą / samego siebie? Czy siebie cenię? Co w sobie lubię najbardziej? W czym widzę swoją wartość? W pierwszym momencie wydaje nam się to egoistyczne, ale…
Tylko spełniony człowiek jest pociągający. Tylko szczęśliwe osoby są atrakcyjne dla innych. Do takich ciągniemy. Szczęśliwe, czyli takie, które nie kamuflują przed sobą własnych niedoskonałości i braków, są z nimi zespolone. Ba! To z nich często czerpią swoją siłę i to je trzyma mocno na ziemi, bo nie lewitują kontemplując własną nieomylność i doskonałość.
Zdaj sobie sprawę z faktu, że jedyną osobą, która towarzyszy Ci w każdej sekundzie Twojego życia i będzie z Tobą do ostatniej jego chwili – jesteś Ty sam. Dlaczego jednak znaczna część osób nie dostrzega tego i nie docenia? Dlaczego ludzie identyfikują się mocniej z równo przystrzyżonym trawnikiem, metkami luksusowych ubrań lub marką samochodu stojącego w ich w garażu niż dobrym samopoczuciem? Dlaczego myślą, że ktoś może uczynić ich szczęśliwym, czyli dać im coś czego nie mają, podczas kiedy przez cały czas są w posiadaniu największego skarbu czyli siebie? Oczywiście, jesteśmy stworzeni do życia w społeczeństwie i potrzebujemy ludzi by w pełni czuć satysfakcję i przyjemność obcowania z innymi. Jednak akceptacja płynąca z zewnątrz nie powinna całkowicie zastępować samoakceptacji. Wtedy bowiem stajemy się uzależnieni od tego co inni o nas myślą i mówią. Tracimy swoją wolność i zaufanie do siebie. A więc czy nie jest lepszym wyborem postawić na siebie? Obdarzać innych miłością, która wynika z chęci dzielenia się niż z poczucia, że jej nam brakuje?
Im lepiej się o siebie troszczymy, tym bardziej dbają o nas inni… Nie mówiąc ani słowa, sam nieświadomie pokazujesz innym, jak traktujesz siebie. Ponieważ Ty jesteś swoim pierwszym opiekunem, inni spoglądają na Ciebie, poszukując wskazówek, dotyczących tego, ile miłości wymagasz. Dajesz im te wskazówki. To, jak ludzie mówią do Ciebie, jak Cię traktują, co myślą i czego oczekują od Ciebie, odbywa się pod twoje dyktando. Czy zdajesz sobie z tego sprawę czy nie, sam tworzysz wzorzec, według którego inni nawiązują z Tobą kontakt.
Jak postępujesz wobec innych kiedy kochasz siebie:
– Masz do siebie zaufanie, więc kierujesz się swoimi odczuciami. Dzięki temu nie wchodzisz w relacje emocjonalnie niekomfortowe, nie można Tobą manipulować;
– Odbierasz ludzi przez pryzmat uczuć, które w Tobie budzą, więc instynktownie wybierasz tych, którzy są dla Ciebie dobrzy;
– Jesteś nastawiona/y na odbiór, chcesz poznać drugą stronę;
– Kiedy coś Ci się nie podoba reagujesz adekwatnie do sytuacji;
– Traktujesz relację jak dynamiczny układ, w którym każdy ma równe prawa i obowiązki;
– Nie jesteś zazdrosna/y bo miłość to prezent, który dajesz drugiej stronie;
– Dbasz o to by w związku z drugą osobą czuć się bezpiecznie i dobrze;
– Wysyłasz czytelny sygnał, że oczekujesz szacunku i dobrego traktowania.
Jak postępujesz gdy o siebie nie dbasz:
– Zależy Ci na tym, aby nowa znajomość wypaliła niż żeby była dobra dla Ciebie. Dlatego ignorujesz sygnały, słyszysz to co chcesz słyszeć. Manipulujesz sobą;
– Bardziej niż sobie ufasz zewnętrznym atrybutom np. wyglądowi, wykształceniu. Ktoś Ci się podoba, bo robi dobre wrażenie wzmacniane przez opinię z zewnątrz;
– Chcesz się spodobać więc bardziej myślisz o tym jak wypadasz i koncentrujesz się na tym;
– Jesteś skłonna/y tłumaczyć niewłaściwe zachowanie drugiej strony więc nie reagujesz na to co Ci się nie podoba;
– Godzisz się na wymuszone kompromisy;
– Uważasz czyjeś zainteresowanie za cenny skarb, który musisz chronić by ktoś go nie skradł, więc jesteś zazdrosny/a;
– Bycie z kimś jest dla ciebie ważniejsze niż Ty, więc czasem płacisz za to wysoką cenę;
– Wysyłasz sygnał, że zadowolisz się namiastką uczucia.
A tak naprawdę nie kochając siebie samego nie mamy szansy na pokochanie kogokolwiek. Nie akceptując siebie nie przyjmiemy też drugiego człowieka w jego inności. A zatem wszelkie pragnienia spędzenia z kimś całego życia są iluzją, jeśli nie kocham siebie naprawdę, a w tym kimś widzę tylko szansę na szczęście dla siebie. .To byłoby wykorzystanie. Nie twierdzę, że pokochanie samego siebie to lekka praca i proste zadanie intelektualne, emocjonalne i duchowe. Niestety… Kto zaczął, ten wie. Ale z pewnością warto!
Autor: Emilia Glugla, ekspert ds. relacji społecznych serwisu www.zdrowy-senior.org
ZOBACZ TAKŻE