Ciekawostki
Niezwykłe spotkanie w Muzeum Ustrońskim
W deszczową, wiosenną sobotę, 9 kwietnia, odbyło się u nas wyjątkowo ciepłe i energetyczne spotkanie. Na wstępie bohaterów spotkania przedstawiła dyrektor Muzeum Lidia Szkaradnik. – „Dziś naszymi gości są pani Jadzia Kłapa – Zarecka i jej mąż Paweł Zarecki. Pani Jadzia i jej rodzina jest znana w Ustroniu. Bohaterka dzisiejszego spotkania jest lekarzem i pasjonatem muzyki. W związku z tym, że pracuje w Warszawie, zauważono ją przy realizacji serialu „Młodzi lekarze”, którego fragmenty za chwilę państwo zobaczą. Jest też wielką społeczniczką, po godzinach pracy stara się zająć swoimi pacjentami, jest autentycznym wzorem lekarza z sercem. A ponadto to artystka i autorka słów oraz muzyki do przewodniego utworu w serialu. Pan Paweł jest muzykiem znanym i cenionym w Polsce, Wikipedia przestawia go jako polskiego muzyka sesyjnego, klawiszowca, producenta, aranżera i kompozytora, który współpracuje z takimi artystami jak Anna Maria Jopek, Natalia Niemen, Mieczysław Szcześniak, oraz grupami TGD, Freedom Nation. Państwo Zareccy często wspólnie koncertują w całym kraju. Rodzinnie wystąpi dzisiaj również pan Tomek Cieślar, gitarzysta i pasjonat muzyki. Myślę, że wspólnie rozniosą tę naszą salę i dodają nam superoptymizmu”.
Nim to jednak nastąpiło, zgromadzona w Muzeum publiczność obejrzała fragmenty trzech pierwszych odcinków serialu „Młodzi lekarze”, w których przedstawiona była codzienna praca Jadzi Zareckiej oraz moment powstawania utworu przewodniego pt. „Prosta recepta”, który powstawał niemal na oczach widzów. Następnie zabrała głos bohaterka spotkania:
– „Niebywałe dla mnie jest to, że w tym miejscu zagrałam pierwszy w życiu koncert i wiąże się z tym anegdotka, którą słyszałam jeszcze od babci. Kiedy moja starsza kuzynka Marta zapisała się do ogniska muzycznego w Ustroniu, babcia wzięła mnie na popis młodych artystów i gdy wszystkie dzieci już wystąpiły, ja powiedziałam, że też chcę coś zagrać. Ku przerażeniu babci usiadłam do fortepianu, grając swoją kompozycję. Było to śmieszne, miałam wtedy 4,5 roku, ale myślę, że to takie sympatyczne i zarazem symboliczne dla mnie, że w tym samym miejscu, w Muzeum, mogę zagrać dzisiaj koncert z mężem i z Tomkiem oraz podzielić się rzeczami, które są nam bliskie” – mówiła Jadzia Kłapa – Zarecka.
– „Krótko o samym serialu. Fakt, że znalazłam się wśród młodych lekarzy, był zbiegiem okoliczności, ponieważ zdjęcia toczyły już się od wielu miesięcy, ale poszukiwali jeszcze do jednego odcinka dziwnego młodego lekarza, który ma jakąś pasję, gra na czymś, najlepiej jakiegoś muzyka. No i tak się złożyło, że miałam małą pacjentkę, dla której szukałam specjalistycznej pomocy w centrum Zdrowia Dziecka. Postanowiłam udać się na oddział, na którym rok wcześniej odbywałam miesięczny staż, to jest Oddział Pediatrii, Żywienia i Chorób Metabolicznych. Podczas stażu bardzo mnie miło przyjęto, wiele się tam nauczyłam, więc pomyślałam, że może odważę się poprosić ich o leczenie tego dziecka. Udałam się tam mając wrażeniem, że nikt nie będzie mnie pamiętał, zapukałam do drzwi, szefowa dr Wieteska otworzyła drzwi i powiedziała: – „O Jadzia, właśnie o tobie rozmawiałyśmy, super, że jesteś, co za zbieg okoliczności!”.
Tego dnia o tej samej godzinie przybyła do niej pani reżyser Asia Frydrych, która powiedziała jej, że szukają jakiegoś muzyka i dr Wieteska wspomniała jej, że zna taką dziewczynę, która była u niej w zeszłym roku na stażu. Miałam być w jednym odcinku, ale gdy zdjęcia zostały przedstawione panu Fidykowi, stwierdził, że może w dwóch, potem, że w trzech, a w sumie ostatecznie byłam w dziesięciu. Tak naprawdę się nie napracowałam, był to bardzo przyjemny czas, muszę przyznać, że było o wiele mniej roszczeniowych pacjentów, dlatego, że jest kamera w gabinecie. Gdy zabrakło kamer, wszystkim w przychodni zrobiło się smutno, zabrakło tego splendoru.
Dr Jadzia jest zaprzyjaźniona z wieloma pacjentami. „Pani Maria, która była pod koniec, miała konsultację naczyniowca, wykonano jej szereg badań, zapisano na operację, a, co najważniejsze, skontaktowała się z rodziną i nie jest już samotna. Od kochanej pani Tereski, fantastycznej pacjentki, tak naprawdę kupuję to mleko, ale ona nie wiedziała, jak to przed kamerą zrobić, że bierze te pieniądze ode mnie. Było to zaskakujące, ale reżyserowi bardzo spodobał się ten moment i zamieścili go w filmie” – wyjaśniała bohaterka spotkania.
Zgromadzona w Muzeum publiczność była bardzo przejęta dalszymi losami małych pacjentów:
– „Wietnamskiego chłopczyka czeka długie leczenie, mama miała w ciąży różyczkę. Opiekują się nim tata i dziadek, zostali sami w tej rodzinie. Mały Mateuszek, porzucony przez rodziców, urodził się z ciężką wadą serca i rodzice go porzucili. Teraz jest po ostatniej operacji, przechodzi rehabilitację, jest teraz członkiem szczęśliwej rodziny i od września pójdzie z rówieśnikami do przedszkola. Uczy się teraz mówić i jest bardzo szczęśliwy. Jego mama opowiadała, iż podczas kursu adopcyjnego nadszedł moment, w którym musieli zaznaczyć, czy chcą mieć dziecko zdrowe, czy chore też wchodzi w grę. Nie wiedzieli, z czym się to wiąże, więc zaznaczyli zdrowe, jak wszyscy pozostali. Ale gdy mama zobaczyła krótki reportaż o Mateuszku, poczuła w sercu, że to jest dziecko dla niej. Następnego dnia jej mąż zadzwonił pod wskazany numer i dowiedział się, że był jedynym człowiekiem, który się skontaktował. Spotkali się z dzieckiem i mówią, że jest to najbardziej niesamowita rzecz, jaka ich spotkała w życiu, a Mateusz rozwija się jak normalny, zdrowy chłopiec. A adoptowali go ze świadomością, że będzie to nieuleczalnie chore dziecko” – opowiadała Jadzia Kłapa – Zarecka.
Oczekiwanym przez publiczność punktem programu był oczywiście koncert, podczas którego niezwykłej wokalistce z saksofonem akompaniował mąż wraz z Tomaszem Cieślarem.
– „Dziś w repertuarze mam różne utwory, niektóre autorstwa Pawła, inne mojego, część z nich jest taka nasza ulubiona, są też utwory ogólnie znane. Pierwsza piosenka Grzegorza Turnau „Tutaj jestem” mówi o pozostaniu w miejscu, w których się urodziło i wychowało. Zawsze powtarzałam, że nigdy nie przeprowadzę się do Warszawy, a teraz mieszkamy kilka km od niej” – mówiła Jadzia Kłapa – Zarecka.
O kolejnej piosence swojego autorstwa opowiedział Paweł Zarecki:
– „Ja rzadko piszę piosenki, ale wszystkie utwory, które napisałem, wzięły się z tego, że, jak sobie wyobrażam, pan Bóg siedzi sobie w niebie i mówi – dobra, to temu Zareckiemu raz na pół roku prześlę do głowy taki pliczek. Coś w tym jest, że od razu dostaję i muzykę i słowa. Piosenka ta przyszła mi do głowy w lesie i jest to modlitwa, tęsknota za tym, żeby widzieć w życiu swoim i wszystkich wokół to, że Pan Jezus przychodził, zmieniał życie ludzi, pomagał im i uzdrawiał”.
Był też utwór Joni Mitchell, która w pewnym momencie swojego życia doszła do wniosku, że na wszystko patrzeć można z dwóch stron – od tej dobrej i złej. Niemałe emocje i łzy wzruszenia wzbudził dedykowany wszystkim babciom utwór Billa Withersa – „Grandma’s Hands”. Przyszedł też czas na „Don’t give up” z repertuaru Petera Gabriela, w którym mowa o tym, aby się nie poddawać, a w życiu najważniejszy jest drugi człowiek. Jadzia Zarecka nie tylko tłumaczyła zebranym teksty utworów, ale również odnosiła ich przesłanie do osobistych przeżyć. Nie da się ukryć, iż zebrani czekali także na piosenkę przewodnią z serialu „Młodzi lekarze”, której refren śpiewano wspólnie. Jej autorka podkreśliła, iż nie jest to piosenka o lekarzach, tylko o ludziach, a zadedykowała ją obecnemu na spotkaniu ustrońskiemu lekarzowi Tadeuszowi Recmanowi.
Z kolei utwór Czesława Niemena „Jednego serca” dedykowany był rodzicom bohaterki spotkania, jej mamie chrzestnej oraz siostrze. I wszystkim kardiochirurgom. Przy tej okazji Paweł Zarecki wspominał Niemena, z którym znajomość określił jako niesamowite doświadczenie, spotkanie z uczynną, wręcz metafizyczną osobą. Ukoronowaniem koncertu był jeden z pierwszych utworów napisanych przez Jadzię „Pozytywizm”.
– „Na początku moja twórczość była bardziej mroczna. Kiedyś babcia powiedziała mi, że moje piosenki są bardzo ładne, ale gdyby tak… pozytywniej” – wspominała autorka.
Na zakończenie publiczność wysłuchała znanego wszystkim utworu „Amazing Grace” napisanego dawno temu przez handlarza niewolników Johna Newtona, który nawrócił się i diametralnie zmienił swoje życie. Koncert był niezwykły, pełen osobistych refleksji, wiary w Boga i pozytywnej energii.
Źródło: Muzeum Ustrońskie, www.muzeum.ustron.pl
ZOBACZ TAKŻE