Informacje zawarte w artykule są na pierwszy rzut oka oczywiste, a jednak życie niejednokrotnie pokazuje coś zupełnie innego. Uszanowanie przestrzeni osobistej i społecznej daje możliwość tworzenia więzi, co za tym idzie wspólnoty…

Zacznijmy od przestrzeni osobistej…
Twoja przestrzeń osobista (intymna) jest niewidzialna, ale doskonale wiesz, gdzie się kończy. Rozpościera się wokół ciała i ostro reagujesz na jej naruszenie. Strefa intymna, osobista i odległość społeczna to 3 rodzaje odległości, które umownie zachowujemy w zależności od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. To, na jaką odległość pozwalasz się do siebie zbliżać, może zależeć od twojego stanowiska, wzorców kulturowych i zażyłości. Zobacz, jak duża jest typowa przestrzeń osobista.

Granica strzeżona instynktem: przestrzeń prywatna
Nasze “ja” nie kończy się wcale równo z powierzchnią skóry. Każdy z nas ma wokół siebie prywatną przestrzeń. To tak, jakbyśmy chodzili ubrani w niewidzialny dla innych, ale doskonale dla nas wyczuwalny kokon składający się z kilku warstw. Najbliżej ciała tolerujemy tylko najbliższe osoby. To dlatego właśnie wizyta u lekarza, rehabilitanta, fryzjera, a nawet krawcowej, osób, które siłą rzeczy musimy wpuścić w naszą strefę intymną, nie zawsze jest przyjemna.
– Zazwyczaj musi minąć jakiś czas, zanim mój nowy klient oswoi się z sytuacją – mówi Sławek, masażysta i rehabilitant. – Kobietom przychodzi to łatwiej niż mężczyznom. Warunki, w jakich żyjemy, nie zawsze pozwalają nam kontrolować przestrzeń wokół nas. Na przykład w tramwaju czy autobusie skazani jesteśmy na to, że inni będą naruszać naszą intymną strefę. I nic dziwnego, że po takiej podróży docieramy na miejsce już zirytowani. Całą drogę przecież tłumiliśmy w sobie uczucie agresji wobec współpasażerów. Sprawa bywa delikatniejsza w przypadku kobiet.

Strefa osobista i odległość społeczna
Kolejna warstwa wokół nas to strefa osobista. To na taką odległość zbliżają się znajomi, żeby podać sobie rękę. Mieszkańcy miast, przyzwyczajeni do zamkniętych pomieszczeń i ograniczonej przestrzeni, zazwyczaj przy powitaniu podchodzą do siebie bliżej niż mieszkańcy wsi. Kiedy w pracy zjawia się nowy kolega, to właśnie dopuszczenie go na tę odległość jest oznaką zaakceptowania go przez grupę. Drugim pozasłownym sygnałem, że obcy przybysz stał się swój, jest przestawianie mebli w biurze, przesuwanie krzeseł, robienie miejsca w szafie. W kontaktach z nieznajomymi wystarczy zachowanie dystansu od 1,20 do 3,60 m. To tak zwana odległość społeczna. Wystarczająca, by sprzedawca w sklepie uznał, że należy cię spytać, czego sobie życzysz. Granica tej strefy jest umowna i zależy także od obyczajów przyjętych w danej kulturze.

Budowanie bliskości we wspólnocie, czyli o zmniejszaniu dystansu
O wspólnocie między ludźmi można mówić wtedy, kiedy osoby są bliskie sobie w sercu. Bliskość stała się zjawiskiem bardzo unikalnym, a jednocześnie upragnionym. Konieczna jest równowaga między zachowaniem granicy bliskości, a przekraczaniem jej, między ochroną a otwarciem się, między separacją a darowaniem siebie. Kiedy nie ustalamy granic dostępu innych do siebie, możemy w bardzo krótkim czasie odczuć przeciążenie i wypalenie się. Inni bardzo często nie zważają na nasze granice, nie szanują naszego prawa do ciszy, do bycia samemu, zajęcia się sprawami, które nas interesują. To nie jest tak, że mamy przeżywać każde nieszczęście drugiej osoby. Współczujemy, ale nie możemy całym sercem, całą swoją uczuciowością włączać w dramat drugiego człowieka. To nie jest brak wrażliwości, lecz rozwaga, rozsądek. Bliskość jest zawsze wyrazem zaufania. Zaufanie może jednak zostać wykorzystane i zranione. Bliskość jest zawsze wyrazem zaufania. Nie każdemu możemy zaufać, ponieważ nie każdy człowiek będzie w stanie być odpowiedzialnym za zaufanie, jakim go obdarzymy, może nie być zdolnym uszanować tego, co dla nas jest święte, nienaruszalne, nie do podeptania. Wchodząc w relację sprawdzajmy, czy mamy do czynienia z człowiekiem, który potrafi być odpowiedzialny przede wszystkim za siebie, czy kocha siebie. Nie będąc odpowiedzialnym za siebie, nie będzie również takim w stosunku do innych. Jeśli nie kocha siebie, nie będzie zdolny powierzyć swoje życie w Twoje ręce, z zaufaniem i szczerością. Czy człowiek, który staje przed nami, przychodzi po to, aby wyłącznie brać, czy też, aby przede wszystkim dawać, współtworzyć relację, iść RAZEM.

Autor: Emilia Glugla, ekspert ds. relacji społecznych serwisu www.zdrowy-senior.org

szlachetnezdrowie.bloog.pl.